niedziela, 6 września 2015

Rodzeństwo

Witam Was Drodzy Czytelnicy. Postanowiłam, że moje posty będę umieszczać na blogu witryny blogger oraz na WordPressie równocześnie, abyście mogli dalej czytać moje wpisy- tam gdzie wolicie. Obydwa blogi są mojego autorstwa, wszystko jest takie samo oprócz części estetycznie-wizualnej.
Dziś na temat rodzeństwa. Jak to jest mieć starszego brata lub młodszą siostrę? O tym właśnie napisałam. Zapraszam. 

                                       Rodzeństwo

Nie wiem jak brzmi definicja słowa "rodzeństwo", ale wiem za to, że nie jest to takie łatwe nadać opis temu słowu. Dla mnie, rodzeństwo, to najbliższe osoby, które wychowują się razem ze mną, mieszkamy razem i spędzamy wspólnie czas na przeróżnych czynnościach. W żyłach płynie nam ta sama krew a przede wszystkim mamy wspólną rodzinę. Jesteśmy dla siebie najbliżsi. 

Brat
Mój brat jest ode mnie starszy o 4 lata, aktualnie rozpoczął klasę maturalną. Gdy mieszkaliśmy w bloku- mieliśmy wspólny pokój. Kłóciliśmy się bardzo często, ale wiadomo- kończyło się na łaskotkach i paru guzach. Wiele osób mi zazdrości posiadania starszego brata. " Musi byc super"-jak inny mówią. I jest. Nawet jeśli się kłócimy, nie zgadzamy się ze sobą, mamy odmienne zdania lub nawzajem się irytujemy, on jest naprawdę fajnym bratem. Fajnym...co oznacza ten, wszystko a zarazem nic nie znaczący, przymiotnik?
Pomaga mi w zadaniach domowych, pożycza mi książki, razem ze mną wymyśla prezenty dla rodziców i młodszej siostry, karmi za mnie kota (gdy zapomnę), pozwala mi jeździć z nim na jego motorze, często mnie łaskocze, ma całkiem spoko styl, śmieje się ze mną z żartów i sytuacji, martwi się o mnie, stosuje na mnie chwyty zapaśnicze, pokazuje mi szybkie motory, nie zna się na koniach ale czasami jeździ ze mną do stajni, ma duży bałagan w pokoju, mieszka na strychu, za niedługo ma 18-stkę, radzi się mnie, pyta, chce abym go nauczyła grac na fortepianie, nauczył mnie grac w pokera, pociesza mnie i...mogłabym jeszcze godzinami wymieniać! To są zalety :) wiadomo, że każdy posiada też wady, ale dziś chcę się skupić wyłącznie na zaletach.
Nieraz ratujemy się w codziennych problemach, wspieramy w naprawdę ciężkich chwilach. On może mnie obronić, chociaż czasami jest mniej ogarnięty ode mnie :D ale jest, i to jest super! Starszy brat. Gdy byłam mniejsza, zostawał ze mną i się mną opiekował, ba! czasami teraz to robi! Starszy brat jest bardzo potrzebny, polecam!

Siostra

Mnie i moją siostrę dzieli 10 lat różnicy. Sporo. Wcześniej, zanim Ala przyszła na świat, miałam tylko brata. Było fajnie ale od pewnego momentu bardzo chciałam byc starsza od kogoś, kims sie opiekować. No i urodziła sie Alicja. I tak mając 10 lat, zostałam starszą siostrą.
Teraz nie wyobrażam sobie życia bez niej. Nie pamietam juz kiedy była nas dwójka: ja i brat.
Ala ma 4 latka i dzieki niej nauczyłam sie wielu wspaniałych umiejętności. Stałam sie bardziej odpowiedzialna, uważna, opiekuńcza. Pomagałam rodzicom, od pierwszych dni życia siostry, we wszelkich czynnościach związanych z maluchem. Jest to cudowna sprawa, byłam (i nadała jestem!) dumna, że rodzice mogą mi zaufać i dać mi pod opiekę tak małą istotę. Teraz Ala jest juz przedszkolakiem, ale zawsze bedzie dla mnie kims potrzebującym mojej rady, pomocy, uwagi, miłości. Bawimy sie razem codziennie, czasami kończy sie to guzem lub byłem głowy, ale najcenniejsze jest to ze jestem dla niej wszystkim. Nie tylko ja oczywiście. Mama, tata, nasz brat rownież. Ale jest to nie do opisania uczucie, ponieważ tak mała istota darzy cię bezgranicznym zaufaniem, wiernością, miłością...uśmiecha sie do nas codziennie, przychodzi sie przytulić, zetrzeć łzę z policzka, pobawić. Uczy się ode mnie 90% rzeczy, chce naśladować staraszą siostrę i byc taka jak ona. Jest kochana, nawet gdy czesto mam jej dość. Niektórzy nie mają doświadczenia z dziećmi ale ja takie nabyłam na przyszłość. Niektóry tez nie chcą wierzyć ale dzieci wiele umieją, rozumieją i słyszą o wiele więcej niż nam sie wydaje. Wychodzi to potem w codziennych rozmowach lub zachowaniach dzieci. Dzieciom należy zaufać, dać szanse. Ja sie tego nauczyłam i bardzo sie ciesze ze mam tak wspaniałą kochaną siostrę.

Rodzeństwo to rzecz wspaniała, wspiera sie i jest nierozłączne. Bywają rożne przypadki ale jest to też wspólne przezywanie dzieciństwa, poznawanie świata. Ważne tez jest to, ze kiedyś, gdy nasi rodzice odejdą i ich juz nie bedzie, razem bedzie łatwiej pokonać tęsknotę, smutek i żal. Każde z nas skoczyłyby za sobą w ogień, jesteśmy jednością i siłą.

Anny


D

sobota, 15 sierpnia 2015

Tam gdzie muzyka łączy się z jeździectwem

Hiszpańska Szkoła Jazdy w Wiedniu.

Hiszpańska Szkoła Jazdy w Wiedniu to miejsce gdzie muzyka łączy się z jeździectwem.
Konie tam poruszają sie w rytm muzyki klasycznej, takiej jak Mozart, Beethoven czy Haydn.

Miałam okazje odwiedzić Hiszpańską Szkołę Jazdy w zeszły weekend, wracając z wakacyjnej Chorwacji. Szkoła znajduje sie w samym centrum Wiednia. Więcej informacji na temat biletów i dokładnego adresu dowiesz się wchodząc na stronę http://www.srs.at.
Prawdą jest że bilety kosztują sporo, to fakt. Wchodząc całą moją rodziną (rodzice i my) zapłaciliśmy ok. 60€.
Gdy juz kupisz bilety, udajesz sie do głównej sali pokazowej, gdzie oglądasz trening. My wybraliśmy trening poranny- jest to 2-godzinny występ na hali głównej, gdzie w rytm muzyki klasycznej poruszają sie konie Lipicańskie (Lipicany), wożąc na grzbiecie wykwalifikowanych jeźdźców. Aby jeździec z HSJ mógł zaprezentować sie na występie, ma obowiązek trenować i szkolić swoją jazdę przez 6 lat, następnie dostaje pod opiekę jednego i tylko tego ogiera, z którym pracuje kolejne 6 lat. Czyli łącznie 12 lat pracy aby móc zaprezentować sie publiczności.
Lipicany trenowane są według niezmienionych klasycznych zasad jeździectwa, które obowiązują ich od kilkuset lat. Tylko konie tej płci mogą dalej utrzymywać ten poziom i tę wspaniałą tradycję.
W HSJ na koniach pracują jedynie mężczyźni, którzy na występ ubierają staroświeckie stroje.
Mimo potężnej budowy, Lipiciany poruszają się z niezmierną gracją, słuchając muzyki klasycznej.
To miejsce na zawsze pozostanie w mojej pamięci, ponieważ tam połączone jest to co kocham najbardziej, z tym- co robię jeszcze lepiej :) Bardzo mi się tam podobało, mogłam zobaczyć jak jeżdżą jedni z najlepszych jeźdźców ujeżdżenia. I to tez ważne! Konie są tylko trenowane pod kątem ujeżdżenia, wykonują skomplikowane figury ujeżdżeniowe, takie jak: piaff, trawers, rewers etc.
Jest to bardzo szlachetna rasa, wywodząca się z Hiszpani.
Czyli jaki z tego wniosek? Czyżby to było rozwiazanie mojego problemu połączenia jeździectwa z grą na fortepianie? Chyba tak :) czyli Hiszpańska Szkoła Jazdy czeka na mnie otworem!!!
To miejsce robi wrażenie, naprawdę warto je odwiedzić. Zapraszam i polecam wszystkim.

Ps przepraszam że nie ma zdjeć, ale niestety nie da się, nie potrafię :)

Anny

poniedziałek, 27 lipca 2015

Moje ambicje, czyli od lonży po zawody

Odkąd jeżdżę konno, to znaczy od 2 lat, zauważyłam parę zmian, które nastąpiły w moim stylu życia. Mam nowe ambicje i plany. Również marzenia i cele.
Zaczynam.
Gdy rozpoczynałam jazdę na lonży, czułam że jeździectwo to coś dla mnie. Mimo, że w stajni bywałam rzadko, poczułam ze konie muszą już zostać w moim życiu na zawsze. Nie będę opisywać faktu mojego uczulenia na sierść koni, ponieważ opisałam to we wcześniejszych postach.

Byłam zachwycona tym, że wreszcie mogę jeździć konno. Moje oszczędności poświęcałam tylko na sprzęt jeździecki, który nabywałam w Decathlonie. Jest on idealny dla początkujących jeźdźców, ze względu na ceny. Nie warto kupować od razu bardzo drogiego sprzętu, gdyż ten sport może się znudzić-a pieniądze niepotrzebnie wydane. Jednak znam parę takich osób, które od pierwszej jazdy na lonży są ubrane od góry do dołu w najlepszy sprzęt jaki mogły dostać. No cóż. Ich wybór.

Dzisiaj mogę pochwalić się zdaną brązową odznaką jeździecką, tym ze dobrze jeżdżę, i skaczę. To jest dla mnie największa frajda. Skoki. Teraz traktuje moja jazdę jako już nie rekreacje ale jeszcze nie za sport. Za niedługo będę mieć własnego konia i z nim zamierzam zacząć drogę sportową. Wiadomo, że nie od razu. Przez jakiś czas będziemy musieć się do siebie przyzwyczaić, razem potrenować, mieć wspólnego trenera. Chciałabym bardzo wystartować ze swoim koniem w zawodach skokowych. Jestem osobą ambitną, a rywalizacja mnie mobilizuje. Wydaje mi się to wspaniale wjeżdżać na parkur, na którym przedstawiacie się jaka para; ty- koń. Zawsze w duecie, zawsze razem.

Moja mama natomiast dziwi mi się trochę, ze konia chcę mieć do sportu. Dla niej frajdą jest siedzenie na koniu, wyjazd w teren, poprzytulanie się do konia, opieka.
Oczywiście,To tez jest super. I bardzo tego chce, ale tak już bywa, że gdy zaczynasz jeździć- najpierw oswajasz się z końmi, później- zaczynasz je kochać, następnie- zaczynasz częściej jeździć, krok po kroku wspinasz się wyżej, później- twoim marzeniem jest mieć swojego konia i w związku z tym ze jeździsz już dobrze- chcesz sprawdzić się na zawodach. Oczywiście że chciałabym mieć konia "do kochania", który będzie moim przyjacielem. Ale jestem młodą osobą, i wzięłam się za ten sport ambitnie. Ktoś powie: "Na razie jeździsz w rekreacji, nie szalej". Ale warto wytłumaczyć jedna sprawę. Własny koń to pomoc w doskonaleniu własnej jazdy. Ćwiczysz na jednym koniu, on przywiązuje się do ciebie, ty do niego. Przecież i tak zawody to 1/20 tego czasu który będę spędzać z własnym koniem. Przecież własny koń poniekąd tez jest do tego aby jeździć na konkursy. Można usmażyć 2 pieczenie na jednym ogniu: koń jako przyjaciel ale też jako sportowiec, z którym dążysz do jak najlepszych wyników. Wiem jest ta druga strona medalu:czyli codzienne obowiązki, opieka, treningi, dojazd, transport itp. 
Chciałabym po prostu wytłumaczyć, że tak, właśnie tak, chciałabym zacząć jeździć sportowo. Nie znaczy to poświęcać się maksymalnie. Bo mam przyjaciół którzy są w kadrze polski. Ale dla mnie to jest już szczyt góry lodowej, na którą NIE MUSZE WCHODZIĆ. Moim celem w jeździe konnej nie musi być Mount Everest (8848 m n.p.m), lecz Rysy (2503 m n.p.m.). I zamierzam tez spędzać dużo dużo dużo czasu ze swoim konie, którego już nie mogę się doczekać.


Anny, 
ps bardzo proszę o komentarze, wasze zdanie jest dla mnie ważne

niedziela, 19 lipca 2015

Przepis na kota

Oto 15 złotych zasad, których każdy posiadacz kota powinien przestrzegać.

1. Małe kociątko nie wie gdzie sikać. Boimy sie kuwety w wieku przedszkolnym a gdy ktoś bierze nas na ręce zaczynamy miałczeć.
2. Obowiązkiem każdego domownika jest kota szanować, głaskać, karmić, prosić, pytać, nie zawracać ogona.
3. Każdy obywatel domu powinien z przesada patrzyć na ogon kota, który symbolizuje jego majestat, aby przypadkiem nie zgnieść go pod swoim pantoflem bądź obcasem.
4. Miłe widziane są niespodzianki, to znaczy małe conieco pozostawione losowi na stole przy którym nikogo nie ma.
5. Towarzysz kot na pierwszeństwo w KD (Komunikacji Domowej) to znaczy pierwszy zasiada na kanapie, pierwszy zajmuje łóżko.
6. Niedorzeczne jest aby o nas zapominano, toteż przed każdym dłuższym wyjazdem należy nas o nim uprzedzić zostawiajac kartkę przy misce z napisem:" lodówka pełna, całusy".
7. Każdy z nas ma swoje terytorium toteż niegrzeczne jest wchodzić na teren nasz będąc innym kotem.
8. Jesteśmy elegancie i czyste dlatego żaden pies nie jest nam równy.
9. Kochany ziewać przy ludziach
10. Jestem głowa rodziny.
11. Wolno nam wkraść sie do łóżka człowieka i bezinteresownie wtulić sie w jego cialko.
12. Jesteśmy godne najlepszego jedzenia.
13. Myszy to zabawa dla młodych.
14. Reagujemy na swoje imiona, najcześciej jest to nazwa naszego Rodu.
15. Kochamy ludzi a jeszcze bardziej ich fotele, chcemy z nimi żyć w zgodzie i harmonii.

Koty





poniedziałek, 13 lipca 2015

Comunication

Hi,
Today I'm writing in english. First I say sorry for my english. I'm at level B1 and I have english five times a week at school but my english isn't as good as I want. So today I want to write about communication.
There are thousands lenguages in a World.The most needed I think is English. Today I'm writing very short and easy text. But I want to show that I can and I want to write in different language. I want to communicate with my readers from the Earth. I see that my blog has many readers and I'm happy of it.
So, if Google translate didn't translate my other texts I would like to present myself for readers from every country.
I'm 14 y old and I live in Poland, in Cracow. It is a beautiful place and I think that i will write about this pretty city one day.
I love horses and I'm riding a horse since 2 years because before I had a very strong alergy.
I play the piano since 7 years. I like it very much but horses are number 1 !! 🐴🐴🐴
I have wonderful family, and sister and brother.
And it's me. Anny.😜😋
Please, comment my blog, write to me 👌🏻👌🏻
Anny

wtorek, 7 lipca 2015

Ludzie boją się i nie lubią koni?

Witajcie Drodzy Czytelnicy,
dziś chciałabym wytłumaczyć dlaczego ludzie boją się koni- udowodnię też, że CZYNIĄ TO NIESŁUSZNIE.

1. Konie kopią
2. Konie są duże i bardzo silne
3. Konie są niebezpieczne
4. Mogą cię zrzucić z grzbietu
5. Łatwo koń może cię stratować
6. Gryzą gdy daje im się jeść
7. Podczas treningów wierzgają i podskakują

1. Ludziom od małego jest wmawiane, żeby za zadem konia NIGDY nie przechodzić. Zgadzam się z tym, gdyż nie jest to bezpieczne miejsce a w dodatku koń traci nas ze swojego pola widzenia. ALE. ALE na świecie jest masę koni, które za nic w świecie by nie kopnęły, jest im to zbyteczne, po co mają ludzi kopać? Co innego jeśli koń z natury jest "kopnięty" :) i uwielbia wierzgać. Wiadomo- wtedy musimy się szczególnie trzymać na baczności. Z resztą- tylko w taki sposób konie może się ratować. To jego samoobrona. Dlatego dobra rada, nie klep konia z znienacka po zadzie- inaczej twoje życie zawiśnie na włosku :D

2. Konie są duże, bo natura je takie stworzyła. Pająki są małe, a ludzie ich też się boją- rozmiar nie ma znaczenia. Koń jest bardzo silny, no bo jak inaczej miałby nas dźwigać na plecach? Siła jest mu potrzebna do życia. Jest takie znane powiedzenie wśród koniarzy: " Nigdy nie będziesz od konia silniejszy, ale możesz być mądrzejszy".  Przy koniu trzeba być zdecydowanym, mówić spokojnym głosem, pokazać im ze to MY LUDZIE rządzimy- nie ONE KONIE. NA początku każdy jeździec daje sobie w kasze dmuchać, ale z czasem się tego każdy uczy. Koń nie może nam wejść na głowę.

3. Ten punkt nawiązuje do punktu nr 2. Siła i rozmiar pozwala im być "nad nami". Ale nie wolno im na to pozwolić, musimy być stanowczy, czasami zezłoszczeni- aby koń zrozumiał, że nie jest on szefem, lecz człowiek, który zarazem jest jego przewodnikiem. Wiele osób boi się też koni i uważa ze są niebezpieczne, ponieważ widziało raz w życiu konia, często w strasznej sytuacji: dajmy na to, że koń zrywa się z uwiązu, pędzi przed siebie, a ludzi myśląc że koń ich zabije, uciekają w te pędy. Z koniem trzeba umieć rozmawiać, znać jego sygnały, rozumieć jego mowę ciała.

4. Czasami konie mają dość jazdy z człowiekiem na grzbiecie, ale konie szkółkowe nigdy tak nie mają. Są przyzwyczajone do ludzi, do jazd, do pracy pod siodłem- bez powodu nie chcą cię zrzucić. Nieraz spadamy, bo np koniowi się coś nie spodobało, dostał sprzeczne sygnały, nie wie co robić, a w zad dostaje jeszcze 10 batów za to że się nie ruszył, a bezsilna dziewczynka chce pokazać mamie, która robi jej zdjęcia, że umie jeździć konno.  Wtedy koń wariuje, ale często spadamy, ponieważ np uczymy się skakać, koń dobrze to robi, ale my się nie złożymy do skoku, spadamy na bok i tak znajdujemy się na ziemi pod koniem. Normalka.

5. Konie mogą cię stratować tylko stadem, należy zejść wtedy w miejsce gdzie nie będą biec- poza ich trasę, Bez powodu nie powinno się przebywać w środku stada na pastwisku, ponieważ konie tam są "wolne", bez żadnych zapięć, więc mogą nagle zacząć galopować i nawet cię nie zauważyć. Spokojnie "prrrrrrrr" i ręce szeroko rozstawione nad głową pomogą.

6. Konie nigdy bez powodu nie gryzą, Czasami zdarzy im się to podczas karmienia, np gdy ktoś (np laik) zle ustawioną dłonią, wpycha koniowi pod chrapy grubą marchewkę. A jeśli już wasz palec znajdzie się pomiędzy zębami, wystarczy wsadzić (któregoś wolnego palca) w przerwę międzyzębną, zwaną DIASTEMĄ- działa jak dźwignia, koń automatycznie otwiera pysk.

7. Konie kochają wierzgać- jest to oznaka ich radości. Niekiedy chcą "oddać" jeźdźcowi za parę batów, ale zazwyczaj podczas wierzgania się nie spada. Gorzej z dębowaniem, ale to już inne zagadnienie :D

Mam nadzieje,  że wasze obawy znikną,


Anny

niedziela, 28 czerwca 2015

Koń

Dzisiaj bardziej prywatnie, o tym co wiem to wiem, co umiem i co mnie denerwuje.
Jak już wspominałam, moim wielkim marzeniem jest posiadanie własnego konia. Wielu osobom od razu przez głowę przejdzie parę uwag:
-"to wielka odpowiedzialność"-
-"dziecko, nawet nie wiesz ile takie utrzymanie konia kosztuje"-
-"przecież koń to majątek"-
-"a co jak zachoruje?"-
-"gdzie go będziesz trzymać?"
-"to tylko chwilowa zachcianka"-
-"naucz się najpierw jeździć"-

A więc teraz z chęcią odpowiem na powyższe pytania. Po pierwsze wiem co to jest odpowiedzialność. Tak się składa, że mam młodsze rodzeństwo, że już 100 razy zostawałam z małą w domu, nieraz na noc. Wiadomo, że siostra a koń to co innego, ale jednak mam doświadczenie z opieką nad kimś. Nie jest to moja chwilowa zachcianka, wiem ile razy i kiedy trzeba być u konia, co należy mu zapewnić, nie tylko sprzęt, ale także i miłość, trzeba dać mu opiekę i trenować go.
Po drugie ceny koni aktualnie są bardzo szerokie, znaczy to, że konia można kupić za 300 zł ale także i za 20 tys. a także za 30000$. Co do sytuacji finansowej mojej rodziny nie będę się rozpisywać, natomiast rodzice są tego świadomi i wiedzą z jakimi kosztami to się wiąże, Ponadto sama zbieram sobie na sprzęt i potrzebne rzeczy. "Koń to majątek"- tak się składa, że ta zasada obowiązywała kiedyś. Teraz, tak jak piszę, kto jest zainteresowany poważniej kupnem konia bądź jeździectwem jest w stanie kupić niedrogiego konia.
Każdy choruje. Ludzie, koty, psy, chomiki, wieloryby....wszyscy. Natomiast nie bez powodu istnieje powiedzenie: "Zdrowy jak koń". Wiadomo, to nie jest wytłumaczenie. Ale koń trzymany w dobrych warunkach jest narażony na mniejsze prawdopodobieństwo zachorowania. Wiadomo też, że choroby grasują, przechodzą z konia na konia. Ale to tak jakbyśmy spytali się jakiejś mamy: "co jeśli pani dziecko zachoruje?" - odpowiedz jest prosta. Finanse zwiększają się, ale proszę uwierzcie mi- konie nie chorują często, a chwilowe kulenie da się wyleczyć. Istnieje masę pensjonatów dla koni niedaleko mojego domu. Można wybierać- od tańszych, bardziej rekreacyjnych, po droższe, posiadające lepsze warunki do treningu sportowego. Trzymanie tam swojego wierzchowca jest korzystniejsze finansowo jak i ogólnie niż w przydomowej stajni. Ponadto koń ma tam inne konie dla kontaktu, zapewnioną ma opiekę dobową, jest mu bardzo dobrze.
Nie jest to chwilowa zachcianka, gdyż o posiadaniu konia myślę już od 1,5 roku. Moi rodzice również o tym wiedzą, nawet oni też coraz bardziej interesują się tym, obiecanego mam kunia pod pewnymi warunkami. Nie dają mi konia od razu, ani nazwijmy to: "za darmo". Nie będę wchodzić w szczegóły, ale mam za zadanie osiągać sukcesy w szkole muzycznej jak i zwykłej, dlatego  własną pracą jestem coraz bliżej konia. Codziennie naprawdę codziennie myślę, jaki on będzie, kiedy go dokładnie dostanę, gdzie będę go trzymać, jak to w ogóle będzie.
Aktualnie posiadam brązową odznakę jeździecką, nie jest to wiele, natomiast jest to pełnoprawne potwierdzenie umiejętności jazdy konnej, oraz możliwość startowania w zawodach. Chciałabym konia profesora, to znaczy aby on mnie dużo nauczył, wybaczał błędy. Mam wiele przyjaciółek posiadających swojego konia, niektóre nawet są młodsze, dlatego mam pełne rozeznanie w tej sprawie. I proszę nie odbierać tego, jako przechwalanie się lub zadufanie w swoich umiejętnościach, marzeniach lub własnym EGO. Po prostu wiem co wiem, co umiem, i co mnie denerwuje.
Wiem, że za niedługo moje marzenie się spełni.
zrzekam się praw zdjęcia
Anny,
ps proszę piszcie komentarze :)